Mam wątpliwości co do umiejscowienia owego setu oraz czasu jaki na niego proponujesz poświęcać
Umieszczanie tego setu jako drugiego jest moim zdaniem mało efektywne. Ja podczas moich pierwszych setów staram się grać rzeczy najbardziej obciążające dla rąk i najtrudniejsze pod względem technicznym, oraz takie, które wymagają największego skupienia uwagi, sprawy lekkie zostawiając na koniec. Taką właśnie sprawą wydaje mi się granie z radiem czy ćwiczenie słyszenia interwałów.
Co do samego "grania z radiem". Ćwiczenie ciekawe, choć podczas jego wykonywania korzystasz z co najmniej kilku innych umiejętności, które, moim zdaniem, warto ćwiczyć oddzielnie (m.in. znajomość dźwięków skal i akordów diatonicznych tak od strony teoretycznej jak i praktycznej, słyszenie względne interwałów i akordów, znajomość opalcowania akordów oraz osłuchanie się z nimi, umiejętność opalcowania a vista, wyczucie rytmu itd.)
Wydaje mi się, że dla amatora jest to ciekawe ćwiczenie do zrobienia raz na tydzień przez 20 minut.
Dla zawodowca czy kogoś kto myśli poważnie na gitarze jest to moim zdaniem ćwiczenie mało efektywne; bardziej jest to sprawdzenie, na ile opanowaliśmy w.w. umiejętności składające się na skuteczne "granie z radiem".
Podsumowując: sądzę, że zamiast grać z radiem codziennie 20 min, lepiej jest poświęcić 20 min więcej na ćwiczenie poszczególnych umiejętności składających się na przekładanie tego co słyszymy, na to co gramy, a samo granie ze słuchu ćwiczyć albo raz na tydzień w domu rzeczywiście z radiem, albo raz na tydzień wybrać się na jam gitarowy i sprawdzić w praktyce dokładnie to samo, co sprawdzamy z radiem, tylko praktyczniej i przyjemniej

Co do podmieniania skal zaś: nie różnicujesz dzięki temu materiału dźwiękowego danej tonacji, bo skale "paralelne" mają dokładnie te same dźwięki, co skala "matka".
Rozumiem też, że jest to patent dzięki któremu zaczynasz grać melodie inne niż byś zagrała myśląc konkretną skalą, ale efektem jest to, że nie grasz raczej tego co słyszysz, a to co dyktuje Ci nowa, podmieniona skala, o której myślisz w danym momencie (jej opalcowanie, jej ciążenia wewnętrzne itd.)
Uważam, że sensowniej jest nauczyć się konkretnych skal przypisanych do konkretnych akordów na tyle dobrze i praktycznie, żebyśmy mieli bardzo duży luz podczas grania na nich: dzięki temu ciekawe i niestandardowe melodie przyjdą prawie że same, jako efekt "eksperymentowania" na świetnie nam znanym materiale skalowym.
Ja od dwóch ponad roku ćwiczę jedynie dwie skale: molową naturalną i durową naturalną oraz świadomość granych interwałów w stosunku do zagranego w podkładzie akordu, a moje granie mimo to staje się coraz bardziej niestandardowe w stosunku do tego, co grałem w przeszłości, właśnie dlatego, że znając je na wylot w różnych tonacjach, zaczynam się na nich bawić tak, jak tego nigdy bym się nie odważył zrobić w przeszłości. Myślę, że jest to naturalniejszy sposób na uwolnienie się od własnych schematów w ogrywaniu skal.
Dodatkowo, jeśli usłyszę u innego gitarzysty coś ciekawego, ale wyjdzie mi to przypadkiem, zapamiętuje to bardzo łatwo, bo znając daną skalę, przekładam to co zagrałem od razu na interwały, czyli tworzę uniwersalny przepis na zagranie danej zagrywki we wszystkich tonacjach; robi się to oczywiście samoistnie (podświadomie) podczas ogrywania danej skali i myślenia jej "oryginalnymi" dźwiękami / interwałami. Myślenie skalą podmienioną utrudnia ów proces bardzo (bo musiałabyś myśleć o dwóch skalach jednocześnie), o ile go w ogóle nie uniemożliwia (kiedy myślisz jedynie podmienioną skalą).