Zastanawiałem się, czy podczas wymiany strun obowiązują nas jakieś zasady (czy wymieniać po jednej strunie, czy najpierw zdjąć wszystkie, a potem założyć cały komplet). Przez całe życie wymieniałem po jednej, słyszałem bowiem, że zdjęcie całego zestawu jest "ciosem" dla metalowego pręta tkwiącego w gryfie. Tym razem chciałem jednak mieć łatwy dostęp do podstrunnicy, aby ją wyczyścić specjalnym preparatem, a widziałem przecież, że czasem gitarzyści zdejmują wszystkie struny. Nie zastanawiając się dłużej chwyciłem za telefon i zadzwoniłem do jednego z lepszym lutników warszawskich, Piotra Witwickiego. Oto czego się dowiedziałem:
- struny najlepiej wymieniać pojedynczo. Nie ma znaczenia w jakiej kolejności ani od której zaczniemy.
- zdjąć cały komplet można naraz pod pewnymi warunkami. Jeśli gitara jest "zdrowa", gryf prosty, a struny jakich używamy raczej cienkie (do grubości powiedzmy 11-52), gitara nie powinna odczuć takiego traktowania w żaden sposób.
Jeśli jednak gitara ma gryf trochę skrzywiony, lub struny których używamy mają grubość 12-53 lub więcej, wtedy gitara będzie "dochodzić do siebie" ok 2-3 dni, zanim gryf wróci do pozycji sprzed wymiany strun. Gitara na tych kilka dni prawdopodobnie również "ogłuchnie", czyli straci oryginalne brzmienie. Większych konsekwencji być raczej nie powinno.
I ciekawostka: jak sprawdzić, czy się ma gryf prosty czy skrzywiony? Zdjąć struny i poluzować pręt w gryfie do końca (kręcić kluczem w lewo, jak z każdą śrubą;), a następnie przyjrzeć się naturalnej "krzywiźnie" (lub "prostocie;) gryfu...